Link :: 01.06.2005 :: 20:46
aspekt zly dzisiejszego dnia:
jestem tchorzem, nie umiem walczyc o rzeczy, ktore innym sie naleza. jesli innym z podobnymi wynikami sie naleza, to dlaczego mi nie??? co nie zmienia faktu, ze nie potrafie pojsc... "ja bym na twoim miejscu poszla i porozmawiala, trzeba walczyc, bo cie stlamsza"... moze...
aspekt dobry dnia dzisiejszego:
dzien dziecka. dyrekcja rzucila sie na szczesliwe numerki dla wszystkich (co i tak prawie nic nie zmienilo, bo zapowiedzianych rzeczy nie obejmuje), a na korytarz zostal wystawiony telewizorek... na przerwach mielismy wiec okazje przypomniec sobie tak wspaniale postacie jak: Papa Smerf, Smerfetka, Osilek, Ciamajda, Zabole...i wiele wiele innych...smiesznie musialismy wygladac... i wygladalismy... takie wielkie dzieci siedza przed telewizorkiem z puszczona bajeczka i "bardzo silnie przezywaja to co sie dzieje na ekranie"... smiesznie bylo...
inny dobry aspekt:
udalo mi sie wyciagnac papier, ktory zaklinowal sie wczoraj w drukarce... jakims cudem sie udalo... na czym sie zaciol??? na drukowaniu wymagan z religii... masakra...grunt, ze udalo sie wyciagnac, bez rozbierania drukarki, a myslam juz sie nie da... jaka jeste zdolna...=)
i wiele wiele innych... ale to wszystko jakies takie prostackie... to co wyzej tez...ua... zle ze mna...
Komentuj(2)


Link :: 02.06.2005 :: 21:36
- Tworzy sobie wlasna rzeczywistosc – powtorzyla Weronika. – A czym jest rzeczywistosc?
- Tym, czym powinna być zdaniem wiekszosci. Niekonicznie tym, co najlepsze, ani najbardziej logiczne, ale tytm, co odpowiada zbiorwemu zadaniu. Czy widzisz, co mam na szyi?
- Krawat.
- No wlasnie. Twoja odpowiedz jest logiczna i rzeczowa, w pelni zgodna z odpowiedzia normalnego czlowieka: krawat! Jednak wariat powiedzialby, ze mam na szyi kawalek kolorowego materialu, smieszny, niepotrzebny, zwiazany w jakis skomplikowany sposób, który utrudnia uchy glowa i zmusza do wiekszego wysilku przy oddychaniu. Moment uwagi przy wentylatorze może spawwic, ze udusze się przez ten kawalak materialu.
Gdyby jakis szaleniec zapytal mnie, do czego sluzy krawat musialbym odpowiedziec: absolutnie do niczego. Nie jest nawet ozdoba, bodzis stal się symbolem wyobcowania, albo dominacji, albo pewnego rodzaju nieufnosci. Jedyny prawdziwy z niego uzytek mamy wtedy, gdy wracamy do domu i zdejmujemy go z poczuciem uwalniania się od czegos, nie bardzo wiadomo od czego.
Ale czy uczucie ulgi usprawiedliwia sens istnienia krawata? Nie. Mimo to, gdybym zapytal wariata i osobe normalna, co to jest, za zdrowego uznano by tego, kto odpowie: krawat. I niewazne kto ma racje, ale kto wykazal się zdrowym rozsadkiem.
- To stad wywnioskowal pan, ze nie jestem wariatka, bo wlasciwie nazwalam skrawek
kolorowego materialu.


Paulo Coelho „Weronika postanawia umrzec”, fragment.

Dwa krociutkie komentarze...
Ad. 1. moi kochani rodzicie uwazaja za nieeleganckie chodzenie bez krawata w garniaku. Zwlaszcza na waznych uroczystosciach.
Ad. 2.” I niewazne kto ma racje, ale kto wykazal się zdrowym rozsadkiem”... to do mnie bardzo mocno przemawia... gdybym urodzila się gdziekolwiek indziej, bylabym kim innym... inaczej myslala, mowila... kim jestem??? Mala kulka plasteliny formowana przez innych ludzi??? Kim??? Walcze o zdrowy rozsadek, tak jak wszyscy... Tylko czy jest po co???
Komentuj(4)


Link :: 04.06.2005 :: 20:51
jak zaczl sie ten dzien??? okrutnie... matka natura glebiej zastanowiwszy sie nad mymi proporcjami stwierdzily, ze sa do.... ze sa nienajlepsze i postanowila dodatkowo zachwiac i tak slabiutka proporcje mjej twarzy... dokonala tego poprzez jakiegos malego i pieknego zapewne owada... wygladam strasznie smiesznie... z jednej strony - oko i wor pod nim, z drugiej - mniejsze oko i wypuklosc ( wory pod oczami maja sie nijak do opuchlizny... albo jedno, albo drugie...). i moj wyglad bylabym w stanie przezyc, ale mi to realnie przeszkadza, ja to czuje caly czas... dotyk boli, a normalnie jakby ogranicza prace oka.
dzisiaj byla u mnie psiapsiola, ktora zdecydowala sie na odwazny krok spedzenia nocy u mnie w domu... poniewaz przezyla u mnie okres ponad 20 godzin stwierdzam, ze nie jestem bardzo zlym osobnikiem =P...
w poniedzialek klasowa wycieczka na szkole ekologiczna...szumna radosc i emocje... moze ktos chce jechac za mnie??? jakos przeboleje ta "wielka" strate .wycieczka na 3 dni, czyli najglubsza dlugosc... i ekologiczna! moze to nawet byc ciekawe, ale moja klasa racej nie bedzie zainteresowana... ostatnio klasa ( w znaczeniu plec brzydsza =P) stali sie bardziej zywi niz zwykle, a rozki rosna im w zaskakujacym tempie...
ale jakos bedzie... moze nawet przezyje...
Komentuj(9)


Link :: 08.06.2005 :: 21:03
powrot z wycieczki... troche bolesna rzeczywistosc... ile na jutro doi zrobienia... i nic zaczetego...
na wycieczce bylo fajnie, a na pewno strasznie smiesznie. troche duzo zajec, naprawde czas mielizmy wypelniony na maxa... nieco zmeczona...
kilka obserwacji... w mojej klasie naprawde jest mnostwo zaczepistych ludzi... z poczuciem humoru, inteligentnych... dlaczego wiec czegos caly czas czegos mi brakuje??? kogos blizszego, przyjaciela/przyjaciolki... dlaczego nie potrafie z nimi nawiazac kontaktu na wyzszym poziomie? na swoj sposob sa mi bliscy... brakuje... no wlasnie: czego??? potrafie nawiazac rozmawe z kazdym z nich, co nie zmienia faktuy, ze w pewien sposob czuje sie samotna??? nie doroslam??? a moze ta granica jest we mnie???
sa naprawde fajni.. moge byc dlka nich kumpela, ale wiem, ze nigdynie zostane 100% kumplem... jak kazda dziewczyna... zawsze bedzie troche inaczej, moze to poblazanie, moze szacunek, ale pewne rzeczy z nami zrobia inaczej. tak po prostu...
maly dolek zwiazany z powrotem do rzeczywistosci... lepiej juz bylo latac po lesie, wwiercac sie w ziemie by sorawdzac glebie, liczyc dzewka,rozpoznawac ich rodzaje, mierzyc ich srednice...
dlaczego non stop trafiam na Jego cien??? oszaleje chyba. chlopak, ktory mi sie podoba chodzi do klasy rownoleglej i byl wczesniej na podobnej wycieczce... na koncu mielismy zrobic prezentacje z wynikami badan. usiadlam przy komputerze z prezentacja jego grupy( przeciez tam bylo tyle komputerow, a prezentacja musiala byc na tym i akurat ja ogladalam jako przyklad =(, gdyby chociaz sie nie podpisywali)... z przegranymi ich zdjeciami na ktorych byl On... kiedy w pewien sposob dobry los pozwala zapomniec o Nim i wlasnej beznadziejnosci musze odnajdywac cos, co mi o tym przypomni... masakra...
Komentuj(4)


Link :: 09.06.2005 :: 21:34
notka Ailene... to jej zapiski kazaly mi to napisac. napisala o zlym snie. zazwyczaj snia mi sie glupoty, na ktore nie zwracam duzej uwagi. kiedys mialam nawet sen, w ktorym sie uszczypnelam. stwierdzilam, ze nie boli i pamietam, ze pomyslalam sobie (we snie), ze skoro nie boli niewazne co bedzie dalej. i nie pamietam juz nic z tego snu. w moich snach pojawil sie supermen i mag gajwer(=P), moj blog byl ciezarowka, w zoo lwy byly na lancucham tak, ze mozna bylo obok nich przejsc... bylo wiele niewaznych obrazow, ale jeden...
nie bylo potworow. nigdy nie budzilam sie z krzykiem. ale... to byl dziwny sen, w pewien sposob bardzo realny..
wojna... nie bylo cial, ani ciaglego strzelania, ale "czulam" ja. nie widzialam twarzy, nie pamietam nic o tej osobie oprocz dwoch rzeczy: byl to chlopak, ale jakos tak dziwnie mi bliski. poswiecil sie dla mnie, dla nas... bieglam, by go pozegnac... kiedy zostal ranny, nie umieral filmowo. znikl, tak po prostu. zostala po nim wielka pustka, placz. mieszkalam w starym mieszkaniu, ale w snie bylam pod moim nowym domem. trudno o tym pisac, nawet nie wiem jak. pamietam duzo wiecej, ale wiem, ze moja wypowiedz bylaby jeszcze bardziej nieczytelna. boje sie tego snu. a wlasciwie tej straty. nie pamietam smierci nikogo bliskiego. umierali, gdy mnie nie bylo, bylam bardzo mala, lub byla to tak daleka rodzina, ze nawet nie mialam pojecia o jej istnieniu. ale ja czulam ta strate. cholernie sie tego boje...
byc moze kiedys juz o tym pisalam... niewazne... czuje taka potrzebe...
wiem, ze zycie ludzkie zawsze dobiega kiedys do konca. kazde. to tylko kwestia czasu, ale...
Komentuj(4)


Link :: 11.06.2005 :: 22:51
dwie uwagi, jedna do piatku, druga do soboty... o piatku: tak, alarm o zgrozeniu biologicznym, w miescie w ktorym chodze do szkoly... dzieki swiadomosci, ze cos sie dzieje i mojej bystrosci(=P) dotarlam tam gdzie chcialam bez wiekszego problemu. znajomosc ewentualnych objazdow wcale tego nie utrudniala. aczkolwiek mam swiadomosc tego jak latwo unieruchomic tak duzo miasto. za duzo ludzi na tak malej powierzchni. co do soboty: mam wrazenie, ze srodowiska homoseksualne zachowuja sie troche dziwnie. mija mama wcale nie stala sie bardziej tolerancyjna dlatego, ze postanowili urzadzic ta parade. wrecz przeciwnie. raczyla dac mi mozliwosc wysluchania paru epitetow pod ich tematem. osobiscie o nich nic nie mam. nikt mi jeszcze nie powiedzial, o ty, ze jest homoseksualista i raczej wnioskujac z zachowania mojej klasy nawet gdyby ktos byl, to by sie nie przyznal.
zastanawiam sie, dlaczego jestem moze nieco dziwna brakiem nienawisci wobec jakiejkolwiek grupy spolecznej. wisi mi, jak ktos sie ubiera, czego slucha, co wyznaje i tak dalej... jesli moge z im po prostu pogadac jest okej. i chyba tak powinno byc???
Komentuj(3)


Link :: 12.06.2005 :: 21:41
tak ladnie spadlam dzisiaj z rowerku. nowy przybytek to dwa siniaki i nieco bolu, ktory szybko sie nie odczepi. widac: moja wrodzona zgrabnosc. cholernie mi brakuje, nieco glupio to napisac... NIECH MNIE KTOS PRZYTULI. ostatnio strasznie mi jakos tego brakuje. tylko musze poszukac jakiegos obiektu tortur. swoja droga ciekawe, czego moze mi brakowac w dobie latwej i prostej komunikacji miadzyludkiej. myszka i klawiatura nigdy nie zastapia dotyku prawdziwych rak, monitor nigdy nie odda blasu realnych oczu i prostego usmiechu. jak wylaczyc samotnosc???
Komentuj(2)


Link :: 13.06.2005 :: 17:57
co sie zmienia w moim marnym zyciu? raz na jakis czas zmienia bilbord na jednym z mijanych codziennie rano budynkow. raz na jakis czas na jakiejs scianie, albo slupie zawisnie plakat na ktoryn jakims cudem zwroce swoje oczy, przeczytam napis. zdoluje sie widokiem slicznej pani, ktora ma tak wspaniale cialo tylko dlatego, ze przez dwa tygodnie smarowala sie jakims kremem. albo takiej, ktorej urok osobisty to zapewne sprawa wylacznie kosmetykow. wszystko jest przeciez takie proste...krem, maskara, cien do powiek, podklad, puder, blyszczyk, samoopalacz/solarium (bo opalanie za bardzo naraza nasza skore na dzialanie szkodliwych promieni), balsam, urzadzenie ktore wystarczy kupic, by schudnac, jeszcze przydaloby sie posiadac jakies fajne buty, stroj i gazeta, aby wiedziec, jakie rzeczy sa modne w tym sezonie. a zapomnialam jeszcze o toniku, mleczku, zelu do twarzy, depilatorze (bo teraz wloski u dziewczyn nie powinny byc widocxzne, chyba, ze kwalifikuja sie do fryzury lub brwii sa na out). ciekawe o ilu przedmiotach zapomnialam???
chyba kiepska ze mnie przedstawicielka XXI wieku. moze dlatego nie mam chlopaka i wolno mi wzdychac do czterech scian???


Komentuj(3)


Link :: 14.06.2005 :: 21:10
dzisiaj bylo spotkanie z kolezanka, ktorej dawno nie widzialam. zorganizowane moze nie zupelnie fair, ale bylo... bylo wesolo... bylo...
znowu zasnelam w autobusie, znowu pustka w domu...analizowanie calego dnia i zastanawianie sie, co i jak. czy ktos udaje to, ze mnie akceptuje, bo tak wypada, czy dlatego, ze tak czuje...
to prawie obled...
kupilam gazete... mnostwo informacji o tym, jak nalezy pielegnowac swoja urode. pare sensownych informacji i zastanawianie sie, jak w takim makijazu mozna pokazac sie na ulicy. kazali zakupic mnostwo kosmetykow i wykonywac wiele czynnosci... a i tak taka nie bede...
wymiary, twarz... opanowuja moje mysli...
poczucie beznmadziejnosci...
chec doskonalosci...
nie slyszenie krytyki...
chec posiadania nadzieji, pewnosci...
chec nie wiem czego...
chec, by ktros na mnie popatrzyl tak po prostu... chec nie czucia samotnosci, chec...
ja naprawde juz chyba wariuje...

strasznie podobal mi sie ten rysunek... tak po prostu...

ale jestem... tylko ile jeszcze zniose swoje odbicie w lustrze...
Komentuj(5)


Link :: 15.06.2005 :: 21:00
kolega wrzucil do neta zdjecia z wycieczki... jednoznacznie stierdzam, ze jest mnie na nich za duzo, i ze, o skarpetki, prezentuje sie na nich rownie atrakcyjnie jak roziechana zaba na asfalcie. jedyne, na co bylo mnie stac, to nie uciakac za bardzo przed aparatem. wtedy wychodza jeszcze bardziej idiotyczne zdjecia.
juz mniej wicej oceny wystawione. masakra. gorzej niz na pierwszy semestr, a i wtedy nie bylo dobrze...
zaczynam przelamywac moj paniczny strach przed niewaznymi rzeczami...marnymi i prostymi, ale... moze dlatego, ze niektorzy uodparniaja mnie na krytyke. przestaje sie tym przejmowac, bo robia to za czesto, a poza tym robia to prosto w twarz. oni pewnie nie uwazaja tego za krytyke, tylko zwrocenie na cos uwagi. niewazne. ich zachowanie na razie odbieram jako szczere. wiec...
wzielam brazowa kredke. narysowalam sobie wasy, zlaczylam brwi... zaczelam zastanawia sie jak to by bylo, gdyby w odpowiednim czasie cos mi wyroslo.nie doszlam do jakis zaskakujacych wnioskow. M. rano mowil o jego kontakatach z kolezanka, a wlasciwie o niesamowicie ponizajacych druga plec wiadomosci przesylanych przez gg. potem w telewizji uslyszalam o szowinistycznych zadaniach z matematyki. chyba zwariuje. czy naprawde Marsjanie i Wenusjanki nie sa w stanie razem ze soba wytrzymac na jednej planecie???
co do parad, no to przosze mamy zaplanowana parade normalnosci. juz sie boje.
po ogladaniu jednych wiadomosci jestem zalamana. bylo jeszcze o Polsce jako oazie nietolerancji wobec Zydow.
zyje w kraju ksenofobii i nietolerancji. i "oswiecil" mnie jeden dzien, a dokladniej rzecz biorac jedne wiadomosci (a dokladniej chyba jakis inny program informacyjny) i jedna wypowiedz znajomego.
eh...
Komentuj(6)


Link :: 16.06.2005 :: 21:07
droga ktora ide... bez konca... pelna watpliwosci...
chcialabym lakac lecz nie mam sily, chcialabym krzyczec, lecz nie potrafie, chcialabym zasnac, lecz cos mi nie pozwala.
mnostwo mysli bez ladu i skladu. po prostu sa.

"maly" deszczyk przez ostatnie trzy dni odwiedzajacy okolice mojej przestrzeni zyciowej. rano strasznie duszno i cieplo, do domu wracam z nogawkami zamoczonymi do kolan. uciazliwe targanie ze soba wszedzie kurtki przez wieksza czesc dnia, co i tak w zestawieniu z mozliwoscia wrocenia w suchej bluzce uznaje za sensowny wybor.

to straszna glupota. po prostu teraz nie potrafie inaczej., przepraczam. jednak nie umiem nawet napisac tego co mi lezy na sercu. przepraszam.
Komentuj(4)


Link :: 17.06.2005 :: 21:09
zaczynam doceniac przyslowie o nieszczesciach chodzacych parami. moze nie doslownie, ale...
ostatnio zauwazam dziwna regularnosc, ze jesli mnie czyjes slowa zdeneruja moge byc niemalze pewna, ze uslysze je takze od innej osoby. nie wiem, dlaczego ich slowa nie rozkladaja sie w czasie, ale zwracaja na to uwage tego samego dnia. rozne osoby, rozne miejsca, jeden dzien...
co do krytyki, na ktora zwrocilam im uwage kazali mi ja olewac i przyjmowac jako zupelnie naturalne zjawisko. ze oni po prostu tak maja.
pierwsze zakonczenie czegos w tym roku. koniec zajec plastycznych... jakos tak dziwnie i nierealnie. juz koniec??? jaki koniec??? nie wiem, co bedzie za tydzien. po raz pierwszy bede zagnac moja obecna klase ( z niektorymi mozliwe, ze po raz pierwszy i ostatni - jeszcze sierpien, ale... moze teraz nieco zaluja tego rozszerzenia, bo w kazdej innej klasie-oczywiscie oprocz rownolelej-zaliczyliby ten przedmiot. ale nie-zachcialo sie im, i mi, programu autorskiego, no to mamy). jednoczesnie nie przyjmuje do swiadomosci zdania, ze za poltora roku matura. akurat...jaka matura???
slucham muzyki instrumentalnej, a dokladniej krotkiego utworu z "polskich drog". utwor odkryty przypadkiem, ale strasznie mi sie spodobal. po prostu. chyba czasem potrzebuje odmiany. i wcale nie dziwi mnie ta moja sklonnosc (tzn wiem, ze z boku w erze muzyki wybitnej to moze byc uznane za dziwne, ale ja sie juz przyzwyczailam). zauroczyla mnie muzyka filmowa z "kamienia filozoficznego", z "requiem dla snu", czasem potrzebuje posluchac zespolu apocaliptica (nie podoba mi sie slowo zespol w tym zdaniu, ale moglam w ten sposob uniknac odmiany slowa obcego). moze czasem potrzebuje unikac slow w muzyce, by w duszy mogl grac mi moj wlasny tekst???
Komentuj(6)


Link :: 20.06.2005 :: 21:30
znowu mi nie wyszlo... nie umiem sie zupelnie przelamac... byc moze dla niego to wylacznie zarty, byc moze to dla niego naturalny sposob komunikacji miedzy ludzmi, ale...

jeden z kolegow powiedzial, ze wyglada tak, jakbym byla dla M. wazna... to nie moze byc prawda, chociazby z powodu dnia dzisiejszego. jak on mnie kocha krytykowac (chociaz zawsze jakis powod, by nazwac to waznoscia). myslalam, ze sie porycze. totalen zalamken. na szczescie moja psiapsiola wysluchala tego, powiedziala, ze jest idiota i zebym sie nim nie przejmowala. to nie takie proste.

M. ma przynajmiej jedna zalete. wiedzial, gdzie jest cukiernia z dobrym sernikiem. i dobry los nie dal mu mozliwosci dlugiego znecania sie nade mna. ja wypier********* sie na jednej stacji metra, on na innej 2 przystanki dalej. 2 inne soby lagodzily nasze stosunki (cos za duzo tych 2, no i jeszcze jedna ).

z drugiej strony jest jedna z osob, z ktora mimo wszystko spedzam porownywalnie duzo czasu. ktora sie do mnie odzywa. moze to ja dzisaj bylam bardziej przewrazliwiona niz zwykle... moze traktuje to za bardzo serio. moze...

i nadzieji brak...

do skarpetek z tym wszystkim.

notka bez ladu i skladu. chyba zrozumiala tylko dla mnie.
Komentuj(4)


Link :: 21.06.2005 :: 21:08
dzien calkiem dobry...
ten ostatni tydzien szkoly mnie wykonczy. fizycznie i materialnie. dzisiaj dlugi spacerek, pizzeria, kregielnia... ale najgorszy powrot autobusem. nikt ze szkoly nie raczy mieszkac w mojej miejscowosci. przynajmiej kogos takiego jeszcze nie odkrylam. i raczej juz nie odkryje. znowu narzekam. a chyba nie powinnam...
odleglosci potrafi byc takie dobijajace...
wakacje... strasznie naladowane. znowu nie uda mi sie nic zobic. jak zwykle. zawsze sobie obiecuje, ale... nigdy nie udalo mi sie odrobic zaleglosci z rzadnego przedmiotu. len jestem i tyle.
znowu setki znajomosci, zawieranych na tydzien, dziesiec, dwa tygodnie. potem umieraja naturalna smiercia. jak zawsze.
znowu wydaje sie nikomu niepotrzebna. wegetowac dla wegetowania. niby otacza mnie wilu ludzi. kiedy jestem wsrod nich nie odczuwam tego tak mocno. ale potem samotnosc w autobusie, w domu. poczucie bezsilnosci. wystarczajaco duzo czasu, by przemyslec jeszcze raz zachowanie ludzi. niby... no wlasnie - niby...
Komentuj(4)


Link :: 22.06.2005 :: 20:52
kwi... zly dzien... ktos pozyczyl sobie moja komorke i raczej nie ma zamiaru oddac... przynajmiej nie wiem kiedy...zatloczony tramwaj i torba na rzepy... bywa gorzej...

siostra... juz jkis czas poznala nicka i bylo w miare spokojnie... ale terazzaczelo sie jej wyraznie nudzic... wchodze sobie na blogi innych i... masakra...czytam ktosulka... ona sie wypiera, mowi, ze to inna ksywka, ale... bardziej prawdopodobne, ze kazdy pozysli o moim nicku niz... tak czesto popelniam literowki...

znowu narzekam...
kwi...

nie moge... koniec narzekania... stop...
cos opotymistycznego nakononiec bys musi...

w kazdej legendzie i bajce jest ziarenko prawdy... tak mowia... wiec moze, to o 2 polowkach jablka tez ma cos z prawdy... albo chociaz takie male ziarenko tylko dla mnie... dala mnie i mojej nadzieji...
Komentuj(4)


Link :: 24.06.2005 :: 22:42
dzien... koniec... cenzurka z marnymi ocenami... skonsumowanie sporej ilosci lodow, co w widoczny sposob zachwialo moje poczucie wiary w mozliwosc pozbycia sie chocby 1 grama tluszczyku... a raczej zapowiedz kilku nowych niechcianych gosci...
wakacje... dziwne slowo... po raz pierwszy czuje, ze kogos moze mi brakowac w tym czasie...
w niedziele prawdopodobnie pierwszy wyjazd... z ruchu katolickiego...nie wiem, czy to dobry pomysl... ostatnio chyba zgubilam poczucie bliskosci Absoluta i wiary jako takiej...wiara jest darem... ja go nie otrzymalam... ale moze jej poszukam...troche poczucie winy... moze nie powinnam???? poznam ludzi, o ile nie bede wpatrywac sie w okno... nie wiem, czyo dobry pomysl...
coraz wiecej watpliwosci... strach, przed rzeczami na ktore sie cieszylam...panicznie zaczynam sie bac konfrotacji z nowymi ludzmi i ich poznania...zachowuje sie jak... no wlasnie...
zmiany... jak ja je potrafie nienawidzic... jak ja potrafie na nie wyczekiwac...
poczatek wakacji...
Komentuj(6)






lay by: Yzz
fot lay4u


Księga go¶ci:

zostaw slad

slady innych w moim swiecie



Omnie

wiara nadzieja

milosc

trzy slowa obludne...

dlaczego wiec tak

mocno chce poznac

ich slodki smak...

archiwum:

past
2024
marzec
luty
styczeń
2023
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2022
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2021
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2020
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2019
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2018
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2017
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2016
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2015
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2014
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2013
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2012
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2011
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2010
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2009
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2008
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2007
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2006
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2005
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty


other
{linki}

*****

wodapitna.pl

pajacyk.pl

*****

konto na last.fm czyli mniej wiecej moj gust muzyczny

*****

inne blogi

blog Ailene

Chlopczysko w woju=)

slowa ***

swiat Confidence

zapiski Kijo

Kwieciste mysli :)

*****

kilka komiksow

krotkie komiksy, niekoniecznie o Donaldzie

po prostu losux

nie zapominajmy o roslinkach

ladna kreska

niech zyje prostota

polska-krasnoludowa

podroz do tokyo ;P

helga szczesliwy goth

siostrzczyczki

swiat wg meneli :D

*****

na zły humorek

fajna stronka, zrob sobie psychotesty

w sam raz na lekcje polskiego

czy mozna napisac cos wiecej, niz po prostu kurde.pl

myslisz,ze jestes inteligentny???

wzruszajacy utwor muzyczny =P

gdybys zapomnial/zapomniala, jak wygladasz

nie bedziesz sie nudzic

*****

amish paradise

smells like nirvana

the saga begins

fat

*****

kot w worku

czy masz o mnie zielone pojecie??? czyli nieziemsko stary funtest


bardzo ladne gify i nie tylko

troche utworow na gitarke

krotkie filmiki

wirtualne muzeum dobranocek

gdy szukasz tekstu piosenki

gdy brakuje 3 do brydza ;)

gdy masz wolna nocke ;)

oficjalna strona Lao Che

Twoje mala wirtualna planeta

*****