droga ktora ide... bez konca... pelna watpliwosci...
chcialabym lakac lecz nie mam sily, chcialabym krzyczec, lecz nie potrafie, chcialabym zasnac, lecz cos mi nie pozwala.
mnostwo mysli bez ladu i skladu. po prostu sa.
"maly" deszczyk przez ostatnie trzy dni odwiedzajacy okolice mojej przestrzeni zyciowej. rano strasznie duszno i cieplo, do domu wracam z nogawkami zamoczonymi do kolan. uciazliwe targanie ze soba wszedzie kurtki przez wieksza czesc dnia, co i tak w zestawieniu z mozliwoscia wrocenia w suchej bluzce uznaje za sensowny wybor.
to straszna glupota. po prostu teraz nie potrafie inaczej., przepraczam. jednak nie umiem nawet napisac tego co mi lezy na sercu. przepraszam. |