24.06.2005 :: 22:42
dzien... koniec... cenzurka z marnymi ocenami... skonsumowanie sporej ilosci lodow, co w widoczny sposob zachwialo moje poczucie wiary w mozliwosc pozbycia sie chocby 1 grama tluszczyku... a raczej zapowiedz kilku nowych niechcianych gosci... wakacje... dziwne slowo... po raz pierwszy czuje, ze kogos moze mi brakowac w tym czasie... w niedziele prawdopodobnie pierwszy wyjazd... z ruchu katolickiego...nie wiem, czy to dobry pomysl... ostatnio chyba zgubilam poczucie bliskosci Absoluta i wiary jako takiej...wiara jest darem... ja go nie otrzymalam... ale moze jej poszukam...troche poczucie winy... moze nie powinnam???? poznam ludzi, o ile nie bede wpatrywac sie w okno... nie wiem, czyo dobry pomysl... coraz wiecej watpliwosci... strach, przed rzeczami na ktore sie cieszylam...panicznie zaczynam sie bac konfrotacji z nowymi ludzmi i ich poznania...zachowuje sie jak... no wlasnie... zmiany... jak ja je potrafie nienawidzic... jak ja potrafie na nie wyczekiwac... poczatek wakacji...