13.06.2005 :: 17:57
co sie zmienia w moim marnym zyciu? raz na jakis czas zmienia bilbord na jednym z mijanych codziennie rano budynkow. raz na jakis czas na jakiejs scianie, albo slupie zawisnie plakat na ktoryn jakims cudem zwroce swoje oczy, przeczytam napis. zdoluje sie widokiem slicznej pani, ktora ma tak wspaniale cialo tylko dlatego, ze przez dwa tygodnie smarowala sie jakims kremem. albo takiej, ktorej urok osobisty to zapewne sprawa wylacznie kosmetykow. wszystko jest przeciez takie proste...krem, maskara, cien do powiek, podklad, puder, blyszczyk, samoopalacz/solarium (bo opalanie za bardzo naraza nasza skore na dzialanie szkodliwych promieni), balsam, urzadzenie ktore wystarczy kupic, by schudnac, jeszcze przydaloby sie posiadac jakies fajne buty, stroj i gazeta, aby wiedziec, jakie rzeczy sa modne w tym sezonie. a zapomnialam jeszcze o toniku, mleczku, zelu do twarzy, depilatorze (bo teraz wloski u dziewczyn nie powinny byc widocxzne, chyba, ze kwalifikuja sie do fryzury lub brwii sa na out). ciekawe o ilu przedmiotach zapomnialam??? chyba kiepska ze mnie przedstawicielka XXI wieku. moze dlatego nie mam chlopaka i wolno mi wzdychac do czterech scian???