dzisiaj bylo spotkanie z kolezanka, ktorej dawno nie widzialam. zorganizowane moze nie zupelnie fair, ale bylo... bylo wesolo... bylo...
znowu zasnelam w autobusie, znowu pustka w domu...analizowanie calego dnia i zastanawianie sie, co i jak. czy ktos udaje to, ze mnie akceptuje, bo tak wypada, czy dlatego, ze tak czuje...
to prawie obled...
kupilam gazete... mnostwo informacji o tym, jak nalezy pielegnowac swoja urode. pare sensownych informacji i zastanawianie sie, jak w takim makijazu mozna pokazac sie na ulicy. kazali zakupic mnostwo kosmetykow i wykonywac wiele czynnosci... a i tak taka nie bede...
wymiary, twarz... opanowuja moje mysli...
poczucie beznmadziejnosci...
chec doskonalosci...
nie slyszenie krytyki...
chec posiadania nadzieji, pewnosci...
chec nie wiem czego...
chec, by ktros na mnie popatrzyl tak po prostu... chec nie czucia samotnosci, chec...
ja naprawde juz chyba wariuje...
strasznie podobal mi sie ten rysunek... tak po prostu...
ale jestem... tylko ile jeszcze zniose swoje odbicie w lustrze... |