02.06.2005 :: 21:36
- Tworzy sobie wlasna rzeczywistosc – powtorzyla Weronika. – A czym jest rzeczywistosc? - Tym, czym powinna być zdaniem wiekszosci. Niekonicznie tym, co najlepsze, ani najbardziej logiczne, ale tytm, co odpowiada zbiorwemu zadaniu. Czy widzisz, co mam na szyi? - Krawat. - No wlasnie. Twoja odpowiedz jest logiczna i rzeczowa, w pelni zgodna z odpowiedzia normalnego czlowieka: krawat! Jednak wariat powiedzialby, ze mam na szyi kawalek kolorowego materialu, smieszny, niepotrzebny, zwiazany w jakis skomplikowany sposób, który utrudnia uchy glowa i zmusza do wiekszego wysilku przy oddychaniu. Moment uwagi przy wentylatorze może spawwic, ze udusze się przez ten kawalak materialu. Gdyby jakis szaleniec zapytal mnie, do czego sluzy krawat musialbym odpowiedziec: absolutnie do niczego. Nie jest nawet ozdoba, bodzis stal się symbolem wyobcowania, albo dominacji, albo pewnego rodzaju nieufnosci. Jedyny prawdziwy z niego uzytek mamy wtedy, gdy wracamy do domu i zdejmujemy go z poczuciem uwalniania się od czegos, nie bardzo wiadomo od czego. Ale czy uczucie ulgi usprawiedliwia sens istnienia krawata? Nie. Mimo to, gdybym zapytal wariata i osobe normalna, co to jest, za zdrowego uznano by tego, kto odpowie: krawat. I niewazne kto ma racje, ale kto wykazal się zdrowym rozsadkiem. - To stad wywnioskowal pan, ze nie jestem wariatka, bo wlasciwie nazwalam skrawek kolorowego materialu. Paulo Coelho „Weronika postanawia umrzec”, fragment. Dwa krociutkie komentarze... Ad. 1. moi kochani rodzicie uwazaja za nieeleganckie chodzenie bez krawata w garniaku. Zwlaszcza na waznych uroczystosciach. Ad. 2.” I niewazne kto ma racje, ale kto wykazal się zdrowym rozsadkiem”... to do mnie bardzo mocno przemawia... gdybym urodzila się gdziekolwiek indziej, bylabym kim innym... inaczej myslala, mowila... kim jestem??? Mala kulka plasteliny formowana przez innych ludzi??? Kim??? Walcze o zdrowy rozsadek, tak jak wszyscy... Tylko czy jest po co???