02.03.2006 :: 21:00
usiadla... byla sama... na reszcie mogla zmyc maske ze swojej twarzy. jak zwykle delikatnie podwazyla ja palce. dawno tego nie robila. maska jednak nie odskoczyla jak zwykle. wiedziona jakims instynktem postanowila mimo wszystko pozbyc sie jej. bylo ciezko. kiedy ja usunela z pzerazeniem stwierdzila ze to, co bylo daniej pod nia zniklo, rozmylo sie zostawiajac jedynie nikly slad swojej obecnosci...probowala sobie przypomniec szczegoly. nie potrafila... mozna zakladac wiele masek, przybierac wiele twarzy... z czasem moze zaczniemu utozsamiac sie ze swoim nowym obliczem, ale czy tak powinno byc??? chce byc soba, ale czy jednoznacznie potrafie okreslic kim jestem... ludzi zagubionych jest coraz wiecej, coraz wiecej ludzi naokolo nas... wielu uwaza, ze wsrod nich coraz trudniej znajduje sie czlowieka... zaczynam mieniac siebie, sama siebie ksztaltowac.... w pewien sposob zaczynam zastanawiac sie jak bardo to jest sztuczne...