eh, zapuszczam bloga... patrzac na czestosc moich wpisow z lekka sie przerazilam... 2 w tym miesiacu. masakra...
eh, bylam chora. a wlasciwie dalej jestem. nic nie wyleczy czlowieka tak, jak lekcja, jezeli na ktorej sie nie pojawisz nic juz nie zrozumiesz, a do mego marnego umyslu i tak docieraja szczatki informacji, ktore powinnam pojac...
kilka malych, marnych klopotow...
eh, zlosliwosc siostry, zarty mamy, wlasne srednie samopoczucie, 2 osoby, ktore bardzo lubie, a za soba nie przepadajace...
i pare innych, malych spraw...
dzisiaj nie bedzie wielkich, egzystencjonalnych mysli... moze jeszcze to, ze zaczelam sluchac podobno dolujacej comy ( ja nie wiem, wczoraj moj humor byl przycmiony przez pewien telefon->zaskoczenie)... sami poczytajcie...
Czasami wolę być zupełnie sam
Niezdarnie tańczyć na granicy zła
I nawet stoczyć się na samo dno
Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk
Posiadam wiarę w niemożliwą moc
Potrafię, jeśli chcę rozświetlić mrok
Mogę poruszyć was na kilka chwil
Tylko zrozumcie, kiedy zechcę znowu sobą być
Na pewno czułeś kiedyś wielki strach
Że oto mija twój najlepszy czas
Bezradność zniosła Cię na drugi plan
Czekanie sprawia, że gorzknieje cała słodycz w nas
Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept
Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen
Słowa zlewają się w fałszywy ton
Gdy nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę z stąd
Okłamali mnie z nadzieją, że
Uwierzyłem i przestanę chcieć
Muszę leczyć się na ból i strach
Gdzie jest człowiek, który z siebie sam pokaże mi jak?
Kto pokaże mi jak?
Kto pokaże mi jak?
No, kto pokaże mi jak?
Czasami wolę być zupełnie sam
Niezdarnie tańczyć na granicy zła
I nawet stoczyć się na samo dno
Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk
Posiadam wiarę w niemożliwą moc
Potrafię, jeśli chcę rozświetlić mrok
Mogę poruszyć was na kilka chwil
Tylko zrozumcie, kiedy zechcę znowu sobą być
Znowu sobą być
Znowu sobą być
Znowu sobą być
Na pewno czułeś kiedyś wielki strach
Że oto mija twój najlepszy czas
Bezradność zniosła Cię na drugi plan
Czekanie sprawia, że gorzknieje cała słodycz w nas
Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept
Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen
Słowa zlewają się w fałszywy ton
Gdy nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę z stąd
W jedną stronę z stąd
W jedną stronę z stąd
W jedną stronę z stąd
Niczego nie będzie żal
Niczego nie będzie żal
Niczego nie będzie żal
Niczego nie, nie, nie, nie, nie
Niczego nie będzie żal
Okłamali mnie z nadzieją, że
Uwierzyłem i przestanę chcieć
Muszę leczyć się na ból i strach
Gdzie jest człowiek, który, który, który
Niczego nie będzie żal
Niczego nie będzie żal
Niczego nie będzie żal
Niczego nie, nie, nie, nie, nie
Niczego nie będzie żal
Niczego nie będzie żal
Niczego nie będzie żal
Niczego nie będzie żal
Niczego...
Niczego nie będzie żal
/// a mialo nie byc egzystencjonalnie... |