23.02.2006 :: 18:52
eh, zapuszczam bloga... patrzac na czestosc moich wpisow z lekka sie przerazilam... 2 w tym miesiacu. masakra... eh, bylam chora. a wlasciwie dalej jestem. nic nie wyleczy czlowieka tak, jak lekcja, jezeli na ktorej sie nie pojawisz nic juz nie zrozumiesz, a do mego marnego umyslu i tak docieraja szczatki informacji, ktore powinnam pojac... kilka malych, marnych klopotow... eh, zlosliwosc siostry, zarty mamy, wlasne srednie samopoczucie, 2 osoby, ktore bardzo lubie, a za soba nie przepadajace... i pare innych, malych spraw... dzisiaj nie bedzie wielkich, egzystencjonalnych mysli... moze jeszcze to, ze zaczelam sluchac podobno dolujacej comy ( ja nie wiem, wczoraj moj humor byl przycmiony przez pewien telefon->zaskoczenie)... sami poczytajcie... Czasami wolę być zupełnie sam Niezdarnie tańczyć na granicy zła I nawet stoczyć się na samo dno Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk Posiadam wiarę w niemożliwą moc Potrafię, jeśli chcę rozświetlić mrok Mogę poruszyć was na kilka chwil Tylko zrozumcie, kiedy zechcę znowu sobą być Na pewno czułeś kiedyś wielki strach Że oto mija twój najlepszy czas Bezradność zniosła Cię na drugi plan Czekanie sprawia, że gorzknieje cała słodycz w nas Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen Słowa zlewają się w fałszywy ton Gdy nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę z stąd Okłamali mnie z nadzieją, że Uwierzyłem i przestanę chcieć Muszę leczyć się na ból i strach Gdzie jest człowiek, który z siebie sam pokaże mi jak? Kto pokaże mi jak? Kto pokaże mi jak? No, kto pokaże mi jak? Czasami wolę być zupełnie sam Niezdarnie tańczyć na granicy zła I nawet stoczyć się na samo dno Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk Posiadam wiarę w niemożliwą moc Potrafię, jeśli chcę rozświetlić mrok Mogę poruszyć was na kilka chwil Tylko zrozumcie, kiedy zechcę znowu sobą być Znowu sobą być Znowu sobą być Znowu sobą być Na pewno czułeś kiedyś wielki strach Że oto mija twój najlepszy czas Bezradność zniosła Cię na drugi plan Czekanie sprawia, że gorzknieje cała słodycz w nas Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen Słowa zlewają się w fałszywy ton Gdy nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę z stąd W jedną stronę z stąd W jedną stronę z stąd W jedną stronę z stąd Niczego nie będzie żal Niczego nie będzie żal Niczego nie będzie żal Niczego nie, nie, nie, nie, nie Niczego nie będzie żal Okłamali mnie z nadzieją, że Uwierzyłem i przestanę chcieć Muszę leczyć się na ból i strach Gdzie jest człowiek, który, który, który Niczego nie będzie żal Niczego nie będzie żal Niczego nie będzie żal Niczego nie, nie, nie, nie, nie Niczego nie będzie żal Niczego nie będzie żal Niczego nie będzie żal Niczego nie będzie żal Niczego... Niczego nie będzie żal /// a mialo nie byc egzystencjonalnie...