16.01.2006 :: 10:53
siostra wyjechala... 12 dni wolnego... ostatnio nie dogadujemy sie najlepiej... ja zostalam w domu... znajomi... troche czasu dla nich... bylam na nocy komedii...wchodzimy na sale przed filmem... muzyka z "requiem for a dream", ciekawe powitanie, jak na ten temacik enemefu...w sumie i tak nie bylo tak zabawnie jak sie spodziewalam... no coz, nie wszystkie filmy maja obowiazek mi sie podobac...paradoksalnie film dla mnie najfajniejszy w necie mial przez intermnautow wystawiona najnizsza ocene... zdarza sie... chyba jestem jednak bardzo aspoleczna... powrot, autobus, 40 minut pod furtka J. przegadanych o niczym... wracam do domu iczym zostaje przywitana??? odglosem wiertarki i mlotka... szanse na odespanie - 0%... hope overture... nie zmienilo sie nic w moim zyciu, ale mysle pozytywnie o przyszlosci, czasem nawet bliskiej... choc czasem pojawiaja soie wielki pesymizm... postanowilam z nich troche powalczyc... dla kogo??? jeszcze nie wiem...