08.01.2006 :: 16:39
niewiele sie zmienilo... "Pan Tadeusz" zmeczony do konca, goraca milosc do plyty Lao Che "Powstanie Warszawskie"... teraz slucham "gusla"... jestem coraz mniej depresyjna, zaczynam usmiechac sie do samej siebie, robi sie niebezpiecznie ... plan kolejnej nocki w kinie, tym razej w tonie bardziej wesolym (komedie) ... szansa odkurzenia kilku znajomosci... wczoraj widzialam "adwokata diabla" z podobno przystojnym Keanu Reeves (nie mam zielonego pojecia, jak to sie pisze; podobno ten film widzieli wszyscy, ja wczoraj po raz piewrszy popelnilam ta zbrodnie )... filmik calkiem fajny, choc jak zwykle przyczepilabym, sie do paru niescislosci... ale te filmy chyba tak maja, zeby do koca nie bylo wszystko jasne... nadzieja schowana gleboko w kieszeni... przesuwam po niej palcami... chyba zaczyna wchlaniac sie przez skore i obiegiem krwionosnym dostaje sie do serca .