17.12.2005 :: 22:08
znowu dlugo nie pisalam... troche wydarzen, mnostwo urwanych mysli... niemoznosc wymyslenia jakiejs logicznej odpowiedzi, gdy rozmawiajac o swoich ojcach podchodzi kolega i mowi "a mojego interesuje tylko wodka"... nie bylo to wyznanie w stylu o ja nieszczesliwy, ale w pelni pogodzonego z tym faktem czlowieka. a i tak jakos tak glupio... eh, caly tydzien niedosypialam (glupia praca z fizy, chec robienia czegokolwiek niezwiazanego ze szkola), i szczerze powiedziawszy nienajlepiej sie czulam (ale klasowki, nie ma czasu na chorobe ). w czwrtek, kiedy bezpansko krecilam sie po centrum handlowym (czyzby niedlugogwiazdka? potrzeba jakichkolwiek prezentow :/) podeszla do mnie moja dawna pani z zajec plastycznych, powiedziala, ze za mna biegla i powiedziala ze cpam. zrobila mi wyklad o szkodliwosci narkotykow, powiedziala, ze zadzono do rodzicow, ze jestem zdolna, bym sie nie marnowala. pomijajac fakt, ze pani byla po dwoch piwach, ale ona "stara wyga, jej to nie rusza", a ja rzeczywiscie prawie zasypalam w tym sklepie, to jednak marna nagroda za moje poswiecenie nad praca, w ktorej jak sie okazalo zrobilam powazny blad. i marna nadzieja... piatek...kolega, ktory wsciekl mnie na maksa... zaczynal denerwowac powoli mnie juz dawno, ale teraz w miejscu sympatii pozostawil obojetnosc. oczywiscie zniweczyl tym cale zajcie tego, ze po raz pierwszy kos inny zachowal sie lepiej niz zwykle... a teraz bol i choroba... moze nareszcie bede wygladac bardziej czlowiekowato :)