27.10.2005 :: 18:23
wczorajsza wizyta kontrolna u lekarza... jak zwykle przywrocenie do poziomu. inni. chodza o kulach, jezdza na wozku a tak po prostu sie usmiechaja. wierza... ja tez chce... potem w gabinecie... nienawisc do siebie szybko o sobie przypomniala. stanac w bieliznie, tak, aby mozna bylo zobaczyc dokladnie stan moich nog i kregoslupa. chec zakrycia kazdego skraka swojego ciala... moja siostra obok oglada serial. kolejny... piekna ona i piekny on... i ich roblemy... za jakis czas zmieni sie uklad sil, kazdy zacznie spac z losowo wybranym bohaterem. niesamowite, ze nawet po wykorzystaniu wszystkich mozliwosci par jakie mozna stworzyc z wystepujacych postaci nie koncza sie im pomysly... ja chce miec chociaz jedna osobke, do ktorej moglabym sie przytulic. tak po prostu. moje wyobrazenia zycia kiepsko przystaja do telewizyjnej rzeczywistosci... chyba jak do wszystkiego... ten tydzien wogole jakis masakryczny... nic mi sie nie udaje, w szkole strasznie slabo, ciagle nowe siniaki :/... eh, taki marny widac ma byc moj zywot ...