19.10.2005 :: 16:25
kolejny dzien... kolejna notka... wlasciwie niewiele ostatnio sie zmienilo... tylko jakies maksymalne zmeczenie... spac mi sie chce... nawet za bardzo nie wiem dlaczego... wczoraj poszlam duzo wczesniej spac... pozniej wstalam... jest jeszcze stosunkowo wczesna pora, a ja... zaraz naprawde pojde kimac... pare zalamek, pare wzlotow... uswiadomienie sobie, jak panicznie boje sie samotnosci... jak jednoczesnie panicznie boje sie kontaktow z ludzmi... mam prawo do bledow... dociera do mnie jakby przez mgle... nawet najmniejsze przejezyczenia sa bardzo dlugo obecne w mojej glowie... powiedzenie czegokolwiek na wiekszym forum urasta niemalze do heroizmu... glupiego herozimu... chyba boje sie smaej siebie... kim naprade jestem... musze naprawde zaczac wierzyc w siebie... nie mam do tego podstaw... ale musze... nawet gdyby inni ludzie sie mnie brzydzili... nawet... musze... szukam celu w zyciu... chocby najmniejszego... czegos wiekszego niz nie spoznic sie na pierwsza lekcje... chce by ktos teraz stal obok mnie... by powiedzial, ze jestem cokolwiek warta... by mnie przytulil... bym mu uwierzyla... ale to nie takie proste... sama w pokoju... nawet przyjaciele nie moga byc na kazde me wyzwanie... zreszta co??? zadzwonie, powiem, ze jest mi zle? o0ni odpowiedza na moj smutek w tej chwili... jednak jednoczesnie nikt nie wychodzi z inicjatywa do tego, bym poczula sie lepiej... znowu ta sama paranoja... juz lepiej pojde spac... poduszka wchlonie lzy...