16.10.2005 :: 20:22
no tak... wygladam prawie jak balwanek... wynik imienim babci... hm... duzo jedzenia... nie wszystko co nalozone zostalo na moj talerz bylo wynikiem mojej prosby :/... w sumie nawet dobre bylo, jednakbabcia preferuje troche bardziej tlusta kuchnie niz moja rodzinka... bedzie zle... i tak ostatnio chyba przytylam :/... eh, co tam... raz na jakis czas sobie mozna pozwolic.... wygladam zle... duzo gorzej i tak sie nie da ... rozmowy przy rodzinnym stole... dlaczego zazwyczaj cos komus nie pasuje??? dlaczego wszyscy musza byc nieskazitelni??? dziaj dzien posiadania wszystkich idealnych i perfekcyjnych ludzi gdzies w tylnej czesci mojego cialka ... w koncu jestem wspaniala, a jesli ktos tego nie widzi, jest glupi ...(troche za bardzo przesadzone, ale... ). znowu wahadelko... niedlugo z wieksza sila znajdziue sie po drugiej stronie, chyba ze zablokuje... tylko jak??? moze niedlugo zaczne w cos naprawde wierzyc... znajde cel... poszukam... opis kolegi A. na gg "i nagle skonczy sie to wszystko w co wierzysz co kocha zasypie snieg"... moje uczucia i tak juz zasypuje troche snieg... nie moze sie skonczyc cos, w co wierze, bo chyba sama zagubilam sie we wlasnej wierze...nie wiem w co i jak... absolut pewnie istnieje... na razie jednak nie potrafie go zupelnie odnalesc w kosciele... moze jutro sie uda... kazik w tle... wczesniej closterkeller i within temptation... moze zycie jednak ma sens??? ale qrka jaki???