03.10.2005 :: 20:14
krew... na poduszkach psow... martwe, bez zycia... jeden jeszcze zyje...ale chyba niedlugo...nie chce jesc... dlaczego??? moja suka... to prawdopodobnie ona... znalazla kosc, przyniosla do legowiska... bronila jej... a one byly nieduze, niewielkie, slabe... niewiele wystarczylo, by pozbawic je zycia... wytracilo mnie to z rownowagi na kilka godzin... teraz tez nie jest najlepiej. rodzinna klotnia, czyja to wina. powszechna niechec do naszej suczki. siostra nie mogla na nia patrzec. teoretycznie klopot z szukaniem nowych wlascicieli rozwiazany. ale nikt nie jest szczesliwy... byly prawie jak dzieci, byly istotkami za ktore czulismy sie odpowiedzialni... byly... nienawidze tego slowa...