12.09.2005 :: 20:29
humorek rzeczywiscie nie najgorszy... mimo galapujacej zlosci do M., ktory na nia uczciwie sobie zarobil czuje sie calkiem spoko... teraz z M. mamy walke dla "zasady"...np. jest cudowna gra ktulu (podobna do gry "mafia"), oboje bylismy postaciami mogacymi w calej grze zabic 1 osobe... zgadnijcie kto kogo zabil bez przyczyny??? i to nawzajem tem samej nocy nr 3. bardzo glupie i dziecinne, ale... ostanio z przerazeniem obserwuje siebie... gimnzazjum, nokogo tam prawie nie znalam. osoby z rownoleglej byly wielka tajemnica i nawet jesli razem mielismy dzielony angielski nie wchodzilam z nimi w relacje poza zdawkowe czesc. ja teraz??? spotkania z rownolegla klasa weszly mi prawie w krew... zdarza sie, ze zagaduje do nieznajomych ludzi w szatni. oczywiscie wiekszosci imio nie pamietam, ale... calkiem inna ja...moze nie calkiem, ale w porownaniu z poprzednimi latkami... oj... czasami mam ochote miec pewnosc na 100%, co ktos o mnie mysli... kiepski ze mnie psycholog...w koncu to, ze ja komus ufam nie jest powodem, by miec pewnosc, ze on chce mnie sluchac... moze te watpliwosci to przesada (chyba nawet na pewno), ale... musze jeszcze troche popracowac nad wlasna samoocena... juz jest troche lepiej...