wrocilam, okolice... nawet ladne... Sniezka... widzialam biel i??? i tyle... troche nas zmoczylo. co zapamietam??? ze bylo mi zimno w nos. kilka razy - w sztolniach, na Sniezce, w starych kosciolach... nie ma, wspomnienia godne nastolatki :/.
dalej mecze "pielgrzyma". nie wiem, kiedy go wykoncze, niestety nie umiem go przeczytac w jeden dzien, nawet jej nie kompletuje zgadzajac sie z kazdym zdaniem, raczej duzo mysle... ciezko, kiedys ksiazki szly mi szybciej.... moze byly po prostu bardziej dziecinne???
no i poznalam osoby mieszkajace kilka domow dalej. nasze pokoje sasiadowaly. ironia, poznawac sasiadow na koncu Polski...
Praga, piekne miasto...szkoda, ze tak krotko, a siostra w czasie wolnym ciagnela mnie po sklepach z odzieza... takich samych marek jak w Polsce...
Ksiaz... pierwsze poczucie, ze sztuka wspolczesna warto by sie glebiej zastanowic...
i niestety ciagle przebywanie z moja siostra na przestrzeni zwanej pokojem narszylo zbyt mocno moja poczucie rownowagi psychofizycznej... ja - beznadzieja...
tesknilam... za przyjaciolmi, za notatkami, za muzyka... a domem??? chyba tez...
na razie tyle, jak sie zbiore, moze napisze wiecej... |