30.05.2005 :: 21:04
jesli jeszcze raz, ktos napisze, ze faceci nie patrz tylko na wyglad udusze go wlasnymi rekami... dzisiaj mialam okazje wysluchac jednej krytyki wygladu mojej kolezanki i narzekan moich "biednych" kolegow na wyglad dziewczyn w naszym profilu...jednak dopoki beda mnie za soba ciagnac (czasem doslownie) zakladam, ze nie jest im ze mna tak zle, i ze sie mnie nie wstydza , bo chodza ze mna po ulicy... swoja droga ja tez moge na nich ponarzekac... a co... oni nie sa znowu tez tacy piekni...ale jakos ich tak lubie po prostu... moze nie powinnam sie wsciakac??? w koncu My, dziewczyny tez lubimy porozmawiac o wygladzie menow... a potem niekoniecznie podobaja sie Nam ci najladniejsi... nauczylam sie olewac bardzo duzo slow, tzn. ich slow... niektore slowa nie bola juz tak bardzo, nie wiem, moze dlatego, ze nie zawszemowia to na serio, a pewne wyrazenia sa poprostu elementaem slangu...a moze to ja sie zmieniam??? i mimo wszystko gdzies gleboko mysle: i co z tego, lub i tak cos jestem warta... dzisiaj znowu krytyka siostry... przeleciala gdzies obok moich uszu... mam prawo do pewnych achowan... chyba???