22.05.2005 :: 21:19
dzisiaj bylam na komunii, moze tylko nieco niecodziennej (co za okropna skladnia zdania)... Ania ma prawie 10 lat i jest corka przyjaciolki mojej mamy (znaja sie 29 lat). jednak to byla trudna komunia...Anulka plakala, pocieszala ja jej kolezanka, ktora "zajmowala" sie nia przez cala msze.pomagala jej dotrzymywac kroku i przezyc rozloke z rodzicami i nude mszy. Anulka nie dostala od nas ani roweru, ani medalika, ani zegarka...otrzymala takiego wielgachnego misia, ktorego ledwo mogla objac... pieniadze z komunii pojda na zajecia logopedyczne. Anulka jest dzieckiem z zespolem Downa... nawet nie wie, ile otrzymala od losu... rodzicow ktorzy daja jej tyle milosci i ciepla...i sa razem z nia...i nie poddali sie, i staraja sie jej dac jak najwiecej...jak najwiecej nauczyc... Anulka nie jest latwym dzieckiem, ale mimo to naprawde pieknie sie usmiecha. tak szczerze... wszytko jest dla niej takie proste... ludzie mysla, ze jest biedna, okaleczona przez los...ale ona chyba naprawde potrafi byc szczesliwa... szczesliwsza niz ja... nasza rzeczywistosc nie jest przeciez jedyna, zawiklana i bolesna... jej swiat jest i bedzie oaza spokoju... moze jej po prostu jest dane wiecej:szansa na szczescie takie po prostu...ona nic nie ukrywa, jest szera... kiedy placze wystarczy dotyk matczynej reki, tak mocno pragnie kontaktu z innymi... sie do nich przytulac, calowac... ma w sobie tyle milosci...a moze po prostu ma odwage ja okazywac???