17.05.2005 :: 20:31
ta notka miala miec bardziej oficjalny ton... nie wyszlo... ... stwierdzilam, ze moje przemyslenia beda kolidowac z tym, co za chwile przeczytacie... kolejny sukces natury poznawczej swiata... dowiedzialam sie, o przekleta mloda polszczyzno, co oznacza slowo lol...zlitowano sie nade mna... wiem, trzeba byc wyjatkowa... ale co tam... taka mala ja... wbrez sprzeciwom mojego kolegi podoba mi sie ta fryzura...czuje sie w niej w miare dobrze... i z nim mimo wszytko tez sie dobrze gada... nauczylam sie tez innego slowa... mizac... coraz ciekawiej...nie podoba mu sie tez skladnia mojego zdania w stylu:no ale...ojej... ale on juz chyba po prostu taki jest... inny kolega ratuje moje dlonie od wygladu dloni robotnika. postanowil olewac moja wyciagnieta na przywiatanie reke, bo costam od tego codziennego gestu moze sie zmieni w wygladzie mojej dloni... ja mu nie wierze... nie rozumiem facetow...eh... probuje stworzyc cos z niczego... czyli sprawic by zaistnialo cos takiego jak komorka miesniowa na moim brzuchu... ostatnio sie staram przelamac... przestac sie bac bolu, ktory czulam wczesniej, tego, ze znow cos sie stanie... i jakos mi to wychodzi... wazne, ze czuje sie lubiana wsrod nich, ze nie czuje sztucznosci w ich glosie i czynach... jestem szczesliwa... chyba nawet nie jestem taka brzydka =P... 3majcie sie.... jestem, wiec mam prawo kochac...