15.05.2005 :: 18:29
tak dlugo nie pisalam, bo mi net nie dzialal... chyba nie bede przepraszac, bo to nie moja wina... w stanie emcjonalnym niewiele sie zmienilo... jest tak jak bylo...czyli czuje sie dobrze... tyle, ze scielam wlosy... jestem chyba psychiczna, bo nawet po najmniejszej zmianie fryzury wpadam w ryk i patrzac w lustro zastanawiam sie jak wygladam...teraz okres aklimatyzacyjny z fryzura trwal tylko godzine... na moze z pewnymi minutami... tak samo jest gdy scinaja sie inni... rzadko kiedy na poczatku stwierdzam, ze jest im ladniej w tej fryzurze... ale jedno jest pewne... mniej wlosow, mniejszy problem... poznalam wczoraj chlopaka majacego 14 lat namietnie mowiacego o silowni i odzywkach, oraz pieknej rzezbie ciala... chyba ze mna cos jest nie tak... nie lubie zmian, ale pewne akceptuje... czasem trudno mi je znosic... jak to ktos ujal, smieszna jestem, ale to dobrze =). aha... i chyba zaczne podzielac zdanie mojego kolegi... stwierdzil, ze matematyka to fajna rzecz, ale zajmowanie sie nauka przez cale zycie musi byc strasznie nudne... postanowil zbierac puszki... co ja ze soba poczne, doroslosc jest taka sztywna, stres, pieniadze, zarobek... no pomyslow na przyszlosc... A. poczekaj na mnie ! zaczne zbierac z Toba =). ps. co do klubu samotnych serc... chyba to dobry pomysl... nie wiedze jakos wokol mnie wianuszka adoratorow =(...