27.04.2005 :: 21:06
zauwazylam nowa mode na talk-u... pomerze konkursow nadchodzi era notek w stylu: mam dosc komentow jaki w stylu ladny blog, wejdz do mnie.... ja nikogo nie krytykuje... chodzi o dziwna zasade pojawiania sie odobnych wpisow w tym samym czasie... co zaprzecza tezie o naszej indywidualnosci... wyjatkowa kopia tworzona na podobienstwo wzorca... to troche jak historia z filmow:,,dzien w ktorym umre,, i ,,sztucznej inteligencji,,. troche jak z ksiazek ,,rok 1984,, i ,,nowy wpanialy swiat,,. nierealne i zupelnie obce? a jednak... bardzo trudno oderwac sie nam od wzorcow, bo to ludzie nas ksztaltuja. bunt to tylko forma agresji przeciwko naszej bezsilnosci. dlubanie w nosie jest obrzydliwe, dlaczego? dlaczego jemy tak, a nie inaczej??? czy to nie rodzice od malego wpajali nam pewne wzorce, my sie ich tylko trzymamy... bardzo malo wolnosci, ale jej minimum dalej zachowujemy... skjlep...kilka polek, mnostwo przedmiotow. wybieramy te lepsze. subiektywnie lepsze oczywiscie. sama mozliwosc wyboru tworzy juz jakies poczucie gustu. gdzies w dnie serca ludzi podobni do nas, dokonujacy tych samych wyborow sa nam blizsi. moze podam troche abstrakcyjny przyklad, niezupelnie zwiazany z mozliwoscia wyboru, ale obrazujacy pewne zachowania spoleczne. osoba na wozku, lub o kulach...zachowujemy sie zupelnie inaczej, a wlasciwie nie wiemy jak sie zachowac jesli nie mielismy wczesniej prawdziwego kontaktu z niepelnosprawnoscia... odwracamy wzrok, lub nachalnie sa gapimy...urodzilam sie z wada stopy... chodze. ale moja druga noga nie jest tak sprawna... mam na niej kilka szwow... normalnie chodze w dlugich spodniach i spodnicach i wszystko jest ok. ale wiem, ze to np. na plazy budzi wieksze zainteresowanie. ,,jakie biedne dziecko,,... nie przejmowac sie, to wcale nie jest takie proste...moze po prostu jestem przewrazliwiona. tak samo jest z innymi aspektami zycia...latwiej jest nam podejsc do osoby, ktora ubiera sie podobnie jak my, bo prawdopodobnie bedzie myslala jak my. dokonujemy malej segregacji...nie zawsze ona rani, a pewne rzeczy ulegaja przewartosciowaniu...ale latwiej jest sie nie wyrozniac. geniusze byli doceniani dopiero po smierci...