04.05.2006 :: 21:53
znowu bol i cierpienie... wyszlysmy na rower... rozwalony motor, w kolo mnostwo czesci... 2 ciala lezace na asfalcie... jedno w kasku, drugie z krwawa aureola wokol glowy... troche ludzi dookola, policji jeszcze nie bylo... dziwny stan... strach... swiadomosc tego, ze w kazdej chwili moge nie byc w stanie wykonac kolejnego oddechu... nie chce tracic czasu na lament nad samym soba, ale i brak odwagi, by "lapac dzien"... w koncu trzeba bedzie podjac decyzje...